Okładka - Lutek co miał szałas na Połoninie
Okładka - Lutek co miał szałas na Połoninie Okładka - Lutek co miał szałas na Połoninie Okładka - Lutek co miał szałas na Połoninie Okładka - Lutek co miał szałas na Połoninie Okładka - Lutek co miał szałas na Połoninie

Lutek co miał szałas na Połoninie

Edward Marszałek

Wydawnictwo: Wydawnictwo Ruthenus

Miejsce i rok wydania: Krosno 2020

ISBN/ISSN: 978-83-7530-684-2

Kategoria: Monografie i inne opracowania krajoznawcze

Licza tomów: 1

 

 

Gdzie można kupić zgłaszaną publikację?

Wydawnictow Ruthenus

Oficyna Wydawnicza Rewasz

 

Udostępnij na: Facebook Twitter
Oddano głosów: 59

Rekomendacja zgłaszającego:

Długo wyczekiwana przez miłośników Bieszczadów opowieść o Lutku Pińczuku. Jest to książka i o człowieku-legendzie i o Bieszczadach, które na przestrzeni 60 ostatnich lat zmieniły się znacznie.

O Lutku Pińczuku, słynnym bieszczadniku, śpiewać zaczęto przed ponad pół wiekiem, gdy na festiwalu opolskim w 1964 roku pojawił się Tadeusz Woźniakowski z piosenką „Ballada bieszczadzka", która błyskawicznie stała się wielkim przebojem. Na każdym weselu czy zabawie ludowej śpiewano wówczas: Mam szałas na połoninie, piękniejszy niż w mieście dom... Bieszczady miały już wielką moc przyciągania, a słowa ballady ożywiały wyobraźnię. Tylko nieliczni wiedzieli, że podmiotem lirycznym i bohaterem tego szlagieru jest Ludwik Pińczuk — młodzian, który wymarzył sobie życie wśród gór i energicznie za spełnianie tych marzeń się zabrał.
Wyremontowawszy niszczejący schron na Połoninie Wetlińskiej, uczynił z niego jedno z najpopularniejszych miejsc w polskich górach. Zamieszkał tam ze swym koniem, który polubił siana woń, by wreszcie sprowadzić do schroniska „pannę w sukni niebieskiej, co oczy niebieskie ma”. Ale przyszedł czas, że musiał opuścić swoją chatkę wśród chmur. Potem bywało różnie: zbierał jagody, zrywał drewno w lesie, wypalał węgiel... Najdłużej zatrzymał się na campingu PTTK w Ustrzykach Górnych. Wreszcie w 1986 roku powrócił na Połoninę. Ponownie remontował schronisko, zmienił na nim dach, obłożył przewiewne ściany piaskowcem, przystosował do przyjmowania większej liczby turystów. Zamiast konia służyła mu już wyższa technika: zimą wjeżdżał do schroniska skuterem śnieżnym, latem zaś swoim słynnym gazikiem. Jako gospodarz obiektu i jedyny stały mieszkaniec Połoniny stał się bieszczadzką legendą jak biesy, czady, dusiołki czy biała dama z sobieńskiego zamku. Tyle tylko, że legendą całkowicie żywą.

Chatki Puchatka już nie ma. Tym bardziej warto zachować w pamięci jej niepowtarzalny klimat, stworzony w minionych dziesięcioleciach głównie przez człowieka, któremu wymarzył się ten szałas na połoninie, i który potrafił te swoje marzenia realizować z wielką, determinacją. Spełniał się jako zbieracz runa, traper, organizator bazy turystycznej, goprowiec... Ale warto podkreślić, że był też prekursorem turystyki konnej w Bieszczadach, a w siodle przewędrował zarówno polskie Karpaty, jak też niemały szmat Rzeszowszczyzny.

LUTEK CO MIAŁ SZAŁAS NA POŁONINIE, to na pewno obowiązkowa pozycja w biblioteczce każdego miłośnika Bieszczadów. Autorem książki jest słynny bieszczadzki leśnik Edward Marszałek, autor wielu publikacji poświęconym Bieszczadom i Podkarpaciu.